Gazetki

Dzisiaj dostałam moje gazetki. Jakiś czas temu zamówiłam Lenę, bo wydawała mi się bardzo ciekawa - i jest. I przy okazji wzięłam gazetki z podstawami dziergania - bo na pewno jest coś w tej dziedzinie, czego jeszcze nie umiem.

Miałam nadzieję, że dostanę też nową Sabrinę i Dianę Extra które prenumeruję, a które są w zapowiedziach na BPV, no ale widocznie byłoby za dużo tego dobrego na jeden raz.

Nie dostałam. Muszę znowu czekać.

Chociaż może i dobrze. Mam tyle pozaczynanych robótek, że albo byłoby żal gdybym coś ciekawego znalazła, albo zaczęłabym znowu kolejny projekt.
A może dobrze by było coś najpierw ...
skończyć.

No i na pewno kupiłabym wtedy nową włóczkę. A przecież w drodze do mnie jest w tej chwili aż 2 jej kilogramy...

1 komentarz:

  1. Aaaa... ja tez tak mam - lubie patrzec na nowe wzory/ksiazki/czasopisma o robotkach, planowac, zamawiac wloczki, itp, itd. Tylko...ze kiedy to wszystko realizowac? Dlatego ostatnio (nieskutecznie) staram sie unikac czasopism i reklam wloczek. :-)

    Odnosnie postu o Loganberry Wings szalu, a w szczegolnosci do liczenia oczek/sposobow zeby sie jak najmniej mylic w czasie robienia wzoru - szczegolnie koronkowego:
    Ja uzywam tzw. stitch markers. W moim przypadku to zwykle gumowe/metalowe/plastikowe koleczka. Jezeli mam powtarzajacy sie wzor, to wkladam takie koleczko na druty zaraz po zrobieniu jednej powtorki wzoru (i.e. pattern repeat), a takze zeby oddzielic oczka brzegowe, itp, itd. Bardzo to pomaga w liczeniu (bo latwiej liczyc np. 12 oczek niz 144) i w szybkim wykryciu bledow. Zaleznie od wzoru, nieraz sprawdzam ilosc oczek po kazdym przerobieniu takiego pattern repeat. Jezeli pracuje ze schematu, to uzywam takiej malej magnetycznej tablicy z magnetycznymi paseczkami - w ten sposob wiem, nad jakim rzedem pracuje, a reszta jest zaslonieta, zeby sie nie pomylic. Oto jak taka tabliczka wyglada:

    http://www.knitpicks.com/accessories/Knitting_Chart_Keeper__D80314.html

    Jezeli wzor jest dosyc skomplikowany, to na schemacie przyklejam jeszcze taka klejaca strzalke, zeby sobie zaznaczyc indywidualne oczka. Potem uzywam tzw. lifeline, czyli, ze po kazdej poziomej powtorce wzoru, przewlekam przez wszystkie oczka zwykla nitke. W razie przymusu prucia, pruje tylko do nitki, ktora trzyma oczka, ktore potem latwiej nawlec na druty. Niektorzy wsadzaja lifeline co 5-10 rzedow. To wszystko niby brzmi pracochlonnie, ale tak naprawde nie jest, i napewno zajmuje mniej czasu niz prucie i zaczynanie od nowa, plus dlugie szukanie miejsca, w ktorym sie zrobilo blad.

    Pozdrawiam i dziekuje za odwiedziny mojego blogu.

    Gosia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny i pozostawienie kilku słów.
Pozdrawiam bardzo ciepło ♥

Copyright © 2016 Drutoterapia , Blogger