Jeszcze jedna włóczka na szalik

Mam jeszcze jedną włóczkę na szalik, którą kupiłam kilka tygodni temu - oj nakupowałam tego wszystkiego...Włóczka nazywa się Tibet i składniki to 70% merino i 30% kaszmir. Zanim zacznę ten szalik musze jednak najpierw skończyć mój Longaberry wings szal.
No nie, nie jestem najszybsza w dzierganiu i naprawdę podzwiam szczerze tych, którzy dziergają coś w ciągu jednego, albo dwóch dni. Ale cóż - nie tylko dzieragniem żyję chociaż czasami bym tak chciała. To całkiem miła, przyjemna, relaksująca i wprawiająca w dobre samopoczucie dziedzina życia.
A wracając do mojego szalika - jakiś czas robiłam go na moich drutach z lat 80-tych i nie szło za dobrze - kant pomiędzy drutem a żyłką był raczej ostry i tam robota wciąż mi się zacinała. Ale kupiłam Addi Lace druty i teraz idzie robota jak malina. Są to specjalne druty do robienia wzorów ażurowych.
Co prawda mam jeszcze szalika więcej niż 50%, no ale to będzie duży szalik.. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoje odwiedziny i pozostawienie kilku słów.
Pozdrawiam bardzo ciepło ♥

Copyright © 2016 Drutoterapia , Blogger