Dziergam, czytam i łamię druty...

Muszę się przyznać, że wspólne czytanie i dzierganie z Maknetą mobilizuje mnie do robienia wpisu w każdą środę.
Inaczej może nie napisałabym nic, bo przecież dzierganie w polu i za bardzo nie ma czego pokazać. No może nie ma. A może jest. Odłożyłam poprzednie dzierganie i zabrałam się za UFOka. A UFOk był tak podły, że musiałam go spruć i zacząć całkiem od początku. I to zrobiłam, bo chcę mieć ten sweterek - a w poprzedniej formie był on po prostu za wąski. No czasami mi także nie udaje się to liczenie oczek z próbki.

A UFOków pozbywam się powoli, postanowiłam pozbyć się ich wszystkich i już do nich nie wracać. Czyli nauczyć się nieprodukowania UFOków.
Także dziergam go pilnie i zamierzam skończyć; by zabrać się za kolejnego.

Przy okazji słucham "Tre veckor" czyli "Trzy tygodnie" szwedzkiej Pisarki Birgitty Bergin. Książka jest super nieambitna - o rozwodach, o dzieciach i przyjaciółkach, zazdrości, kochance i tak szarym dniu codziennym, że aż przykro. Ale posłucham jej do końca, bo zostało mi niewiele i postanowiłam zaliczyć tę książkę.
Jest to ta sama autorka, której słuchałam ostatnio i stwierdzam, że zna ona tylko jeden rodzaj wina, bo znowu leje się ono strumieniami w książce, ale jakoś tak z wyrzutami sumienia i bez polotu.


Przy tym dzierganiu wydarzył się wypadek i połamał się drut.. Jestem w podróży i miałam ze sobą tylko jedną parę... Wczorajszy wieczór był nudny bez dziergania. Wręcz fatalny.
Ale na szczęście w mieście którym jestem jest sklep z włóczkami i moje dzierganie zostało uratowane.
A przy okazji zabrałam ze sobą kilka włóczek.
Bo jak można je było tak zostawić na półkach? ☺
Na skarpetki, na czapkę i na szydełkowe podkładki.



26 komentarzy:

  1. oj taki wypadek . Ufff dobrze ze był sklep z włóczkami. Ja też nie lubię wieczorów bez drutów i wełenki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypadek bardzo nieprzewidziany... trzeba chyba zabierać ze soba druty zapasowe....

      Usuń
  2. Bez drutów się nie da żyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, kupić tylko druty ... To niewykonalne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. W ogóle niewykonalne. Niemożliwe. Jak można druty na samotność skazywac ? ;)

      Usuń
  4. o widzisz, powinnam uzbroić się w druty na zapas, ale to koniecznie
    pozdrawiam
    Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Zielone druty mnie powaliły :-) Piękne-podziękuj ładnie "Sprawcy" złamania :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie też. Nie spodziewałam sie, że takie też są 😊

      Usuń
  6. tak musiało być. Gdyby nie wypadek z drutami nie kupiła byś nowych bardzo potrzebnych kłębków,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Chyba właśnie tak. Na dodatek odkryłam, że ten sklepik a o wiele lepsze włóczki niż kiedyś...

      Usuń
  7. Jakie druty malusieńkie. Śliczne kolory włóczek kupiłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ale druty calkiem normalne są. Przykreca sie do nich żyłkę :)

      Usuń
    2. Ano racja. To wszystko przez to, że drutów bardzo dawno nie widziałam.

      Usuń
  8. Dobrze, że prawie wszędzie można znaleźć jakiś mały sklepik z drutami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczeście jest sporo wyznawczyń włóczek, które zakładają sklepiki :)

      Usuń
  9. stresu który ci towarzyszył po złamaniu druta nie potrafię sobie wyobrazi, to musiało być okropne

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne zakupy! Chyba zainspirowałaś mnie do wizyty w pasmanterii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pasmanterii zawsze można zrobić piękne zakupy! :)

      Usuń
  11. Nie można było! Też bym miała ogromny problem :) prucia współczuję, ale skoro robótka w lepszej kondycji to może i lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, już się uodporniłam na prucie. Małżon patrzył zdziwiony i bardziej mu było niż mi. Ja tylko prułam bez sentymentów.... :)

      Usuń
  12. Zazdroszczę wizyty w Hiszpanii, tylko skok do mojej córki. Ja nie mogę, bo opiekuję się Mamą. Pobuszowałabym w ich pasmanteriach. Byłam wiele razy ale nie spotkałam. Pewnie dlatego, że nie szukałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak :) A ta pasmanteria jest prowadzona akurat przez Norweżki :)

      Usuń
  13. Też zdarzyło mi się połamać druty. Ratowała mnie znajoma - 2 razy. O 23.00 :) Tak mają dziewiarki, rozumieją się :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny i pozostawienie kilku słów.
Pozdrawiam bardzo ciepło ♥

Copyright © 2016 Drutoterapia , Blogger