Dzierganie ażurków
Jakiś czas temu pisałam, że jestm uzależniona od dziergania ażurków. No bo jestem.
Ostatnie zawirowania dziergania, trudności w zdecydowaniu się na odpowiedni wzór do danej włóczki jest na pewno związane z tym, że akurat teraz nie mam nic ażurowego w akcji...
No, ale zawirowania niezdecydowania zniknęły. W jaki sposób?
Po prostu w tym przypadku bierze się jakiś ażurowy wzór do dziergania, druty, włóczkę, no i zaczyna się dłubać. Polepszenie samopoczucia gwarantowane!
Składniki przygotowane - patrz na zdjęcie - teraz tylko zaczynać i patrzeć, i podziwiać jak rośnie :)
W dowolnym tłumaczeniu nazywa się to: Drutoterapia :)
Alleluja!
Ostatnie zawirowania dziergania, trudności w zdecydowaniu się na odpowiedni wzór do danej włóczki jest na pewno związane z tym, że akurat teraz nie mam nic ażurowego w akcji...
No, ale zawirowania niezdecydowania zniknęły. W jaki sposób?
Po prostu w tym przypadku bierze się jakiś ażurowy wzór do dziergania, druty, włóczkę, no i zaczyna się dłubać. Polepszenie samopoczucia gwarantowane!
Składniki przygotowane - patrz na zdjęcie - teraz tylko zaczynać i patrzeć, i podziwiać jak rośnie :)
W dowolnym tłumaczeniu nazywa się to: Drutoterapia :)
Alleluja!
A ja ażurów nie lubiłam. Dopóki nie zaczęłam robić Swallowtail i od tej pory nie stanowią dla mnie problemów, ale ulubione nie są, zwłaszcza dwustronne...
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy "10 zdjęcie":)
OdpowiedzUsuń