Włóczki świata - testowanie.

Ostatnio otrzymuję wiele pytań na temat włóczek.
- Jakiej włóczki mam użyć na sweterek dla dorosłego syna.
- Jakiej włóczki mam użyć na dłuższy sweterek dla siebie?
- Jakiej włóczki mam użyć na sweterek dla dziecka?
- Jakiej włóczki mam użyć na czapkę?
- Ile włóczki potrzeba na sweter?

Do tych pytań dołączone jeszcze są prośby, by proponowana włóczka nie była droga, i żeby np. była dostępna w Austrii, albo w Irlandii, albo w innym Honolulu... :)


Hm, szczerze mówiąc to nigdy nie przypuszczałam, że dobór włóczki może być trudną sprawą...
Ale może dlatego, że u mnie jest odwrotnie. Ja widzę włóczki jako niezrobione jeszcze sweterki, czapki, rękawiczki itd... Widzę włóczkę i po prostu wiem, co z niej będzie.
Czyli u mnie proces jest odwrotny - najpierw kupuję włóczkę i zastanawiam się co z niej zrobię a nie wymyślam projekt i szukam do niej włóczki...

Ale do rzeczy.
Ponieważ okazuje się, że wiele osób nie wie: "Jaka włóczka?" postaram się pomóc.
Trochę ogólnie, ale to po prostu dlatego, że nikt nie jest w stanie znać wszystkich włóczek świata, nie wspominając już o tym, że wiedzieć czy one są dostępne w kraju tym, czy w tamtym - nie wspominając już o cenie...

Ale tak. Ponieważ są osoby, które boją się, że mogą kupić włóczkę którą potem wrzucą do kosza podzielmy włóczki na: dobre i złe?
Oczywiście, że można tak je podzielić, jednak ponieważ jesteśmy różni i podobają nam się różne rzeczy to to, co dla mnie jest dobre dla ciebie może być złe.

Więc podzielmy włóczki bardziej naukowo ze względu na skład:
naturalne i syntetyczne.

Patrzcie na skład włóczek - czytajcie etykietki, albo opis jeśli jest to włóczka ze sklepu internetowego.
Skład - czyli z jakich włókien jest włóczka zrobiona.

I tak:
Włókna syntetyczne to:
akryl,
polyakryl,
polyamid,
polyester,
nylon

Włókna naturalne grzejące to:
wełna
merino
kaszmir,
alpaka,
angora,
moher

Włókna naturalne letnie to:

bawełna,
bambo,
jedwab,
wiskoza,
len

Włókien syntetycznych (ja nazywam je sztucznymi)  nie podzieliłam na grzejące i letnie ponieważ te włókna latem grzeją a zimą nie grzeją - są po prostu plastykowe. Ubierz się latem w plastyk to się ugotujesz, a zimą zamarzniesz na śmierć...
Oczywiście nie jest tak do końca ponieważ włókna syntetyczne w mieszankach są często wskazane i dają bardzo fajne kombinacje, a i akryl czasami potrafi być fajną włóczką...

Wspomniałam o mieszankach. Tak - bardzo często wszystkie te włókna są mieszane we włóczkach i oczywiście im wiącej włókien naturalnych tym włóczka jest szlachetniejsza...

I tak np. kombinacja jedwabiu i kaszmiru jest magiczna, albo jedwabiu i merino - tą są już zdecydowanie droższe włóczki - jedwab, kaszmir i alpaka to droższe włókna ponieważ produkcja ich wymaga więcej starań i włókna te nie są tak powszechne.
Ale może się zdażyć, że i zdawłoby się jedno 100% wełny jest droższe niż inne 100 % wełny. Uzależnione jest to tym, że może włóczka jest ręcznie przędzona, ręcznie farbowana z dodatkiem ekstra uwagi i miłości a nie produkowana maszynowo. I rzeczywiście te włóczki są bardziej miękkie, delikatniejsze, o ciekawszej barwie kolorów.

Jaką włóczkę wybierzesz zależy od tego co lubisz - jaki kolor lubisz, jaka włóczka jest dla ciebie lepsza w dotyku. Ale kieruj się włóknami - czy chcesz sweter ciepły, czy chłodniejszy. Na zimę, jesień bierz mieszanki grzejące, na lato te, które są lżejsze jak bawełna czy jedwab.

Dotknij włóczkę, pomacaj, przytul się do niej - co czujesz?

A czy po pierwszym praniu wyrzucisz do kosza?
Jeśli kupisz akryl to po kilku praniach najprawdopodobniej wyrzucisz do kosza, bo akryl się mechaci - zwłaszcza ten z włosem..., moeższ prać w pralce, ale i tak się zniszczy - może nie każdy - jeden wytrzyma dłużej, drugi krócej i nikt nie wie dlaczego.
Ale możesz wydac za kaszmir, wełnę czy alpakę kilka stówek i też wyrzucisz po praniu, bo takiej włóczki nie pierze się w pralce. Włókna naturalne pierze się i płucze ręcznie w letniej wodzie o takiej samej temperaturze w praniu i płukaniu z dodatkiem delikatnych detergentów. Nie masz płynu do włóczek wypierz w szamponie do włosów ( bez odżywki).
I nie wiruje się ani nie wykręca - wygniata sie delikatnie w ręczniku i suszy w postaci rozłożonej.

Także patrz na włókna: naturalne czy też sztuczne - ja zdecydowanie wolę naturalne i nie lubię akrylu, ale to jest moje prywatne zdanie.
A żeby jeszcze bardziej przybliżyć różne konkretne włóczki będę testować część dostępnych mi włóczek i testy będą na TEJ STRONIE.
Zapraszam.

Proponuję też poczytać komentarze - bardzo dużo wiedzy w nich dziewczyny wniosły.



38 komentarzy:

  1. Bardzo dobry test. Również wolę włókna naturalne i właściwie nie pamiętam kiedy ostatnio dziergałam z akrylu. Szkoda mi czasu. Kocham dziergać, więc wolę wydać więcej, ale mieć z tego 100 % satysfakcji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo życie jest za krótkie, żeby tracić czas na akryl :)

      Usuń
  2. Są wełny, które można prać w pralce
    niestety, to drogie wełny - Malabrigo, Madelinetosh, a z polskich bardzo dobrze znoszą pranie włóczki farbowane przez Martę Wolską z Zagrody :)
    tyle, że pierze się je w zimnej wodzie (max 30 stopni) i w siatce zabezpieczającej (w takiej, w jakiej pierze się np. staniki itp.)
    no i tak, jak napisałaś - nie wolno wykręcać, a po praniu trzeba zablokować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, są wełny do prania w pralce. Superwash i sock genaralnie można by. Ale ja uważam, że dzianina dłużej zachowuje ładny wygląd prana ręcznie. Malabrigo też nie każde nadaje się do pralki - sock tak, ale lace już nie - chociaż ja nie zalecam w ogóle.
      Ale podziwiam, że są odważni, którzy to robią :)

      Usuń
  3. Trzeba jeszcze dodac, że merynosy i alpaki robione luźno, po praniu maja prawo się rozciagac.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, czy sobie na cudzym blogu pozwolić powinnam, ale... Przepraszam, jeśli kogoś urażę.
    Ponad trzydzieści lat temu na sobie sprawdziłam, jak zachowuje się wełna na człowieku w temperaturze plus 36 st. C w cieniu - znakomicie! Koleżanki w cienkich nylonach (takie to były czasy!) spływały potem i ledwie zipały, a ja w grubym wełnianym swetrze nie (reszta naszych bagaży była w dworcowej przechowalni)! Dla mnie nie ma podziału na grzejące i chłodzące naturalne włókna zwierzęce (białkowe)! Termoizolacja ma tak, że jak jest gorąco, izoluje (od upału) i jak jest zimno, izoluje (od chłodu). Dlatego m.in. uwielbiam jedwab, który zimą grzeje, a latem chłodzi. Zwłaszcza w połączeniu z wełną (z jakiegokolwiek zwierzęcia: owcy, alpaki, wielbłąda, jaka), bo to jest mieszanka doskonała, i na upał, i na chłód. I w wypadku jedwabiu, jeśli chodzi o właściwości termoizolacyjne oczywiście, nie ma znaczenia, czy mamy do czynienia z tanią siermiężną burettą (wyczesami jedwabnymi, zresztą jedna z kultowych włoczek Rowana, Summer tweed, jest w 70% z buretty albo jak kto woli: silk noil), czy z drogim jedwabiem tzw. morwowym o pięknym połysku. Jeśli ktoś umie obchodzić się z jedwabiem (równo i ścisło dziergać, odpowiednio dobierając fason, bo czy to alpaka, czy jedwab, jeśli się je zbyt luźno dzierga, zawsze się będą w praniu "rozwlekać") i nie przeszkadza mu, że jedwab schnie długo, to ja z całego serca polecam (w połączeniu z wełną) i na lato, i na zimę, i wystarczy ułożyć, nic nie trzeba napinać. Nie mam nic przeciwko sensownemu plastikowi w mieszankach (odrobina poliamidu, czyli nylonu, jeszcze żadnej wełnie nie zaszkodziła), ale ponieważ nie lubię pocić się nadmiernie i śmierdzieć, większego niż 30% dodatku akrylu nikomu nie polecam :-)
    Iwonko, mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła. Pozdrawiam cieplutko!
    PS Zupełnie spokojnie można prać w pralce całkiem niedrogie wełny, wystarczy spojrzeć na niektóre tureckie banderole (ja wełnę 100% gotuję w garze!), a Malabrigo włożyć do pralki bym się bała (mechaci się od patrzenia, a jak się mechaci, to się i sfilcować lubi).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę byś kogoś uraziła :) Takie zwierzenia są potrzebne, by pokazać początkującym, że w praktyce można przekonać się, która włóczka najlepiej nam odpowiada.
      Ja na samą myśl o wełnie się grzeję - zimą i jesienią to fajne uczucie, ale latem szukam bawełnianych delikatności.
      Co do jedwabiu się zgadzam, zresztą i bawełna i len, i bambu na zimę się nadają także.
      Ale na początek dla tych, co nie wiedzą taki orientacyjny podział jest dobry. A z czasem nabiorą samodzielnych doświadczeń.
      Ja też gotuję wełnę w gorącej wodzie - ale nie mówię tego głośno, by komuś do głowy nie przyszło, że może sobie wyprać w pralce na 100 stopni ;) Nie wiedząc o tym, że to zmiana temperatury przy płukaniu ficuje wełne...
      A Malabrigo - sam producent rekomenduje pranie w pralce niektórych włóczek, ale niektórych tylko pranie ręczne.
      Ja wychodze z założenia: chcesz, by twoja dzainina była długo ładna pierz ręcznie i to z uczuciem. I kochaj tę dzianinkę, bo jest Twoja <3

      Usuń
    2. Masz rację, nasza subiektywna ocena tego, co grzeje, a co nie, ma istotne znaczenie dla naszego samopoczucia. Nie ma więc powodu, żeby ktoś, kogo samo słowo wełna o poty przyprawia, robił sobie na lato swetry z merynosa, bo bez względu na prawa fizyki, strasznie się w nich umęczy!
      Co do prania, też się z Tobą w 100% zgadzam, trochę mi tylko przeszkadzało przeświadczenie (nie Twoje zresztą), że jeśli "dobra" marka, to wolno, a jak niższa półka, to nie - nie od tego to zależy. Sama wełny w pralce nie piorę, bo to "miechranie" na mokro filcuje wełnę, natomiast ostatnio zdecydowałam się wełnę "hartować" za przykładem koleżanek blogerek (czyli właśnie stosować naprzemiennie wrzątek i lodowatą wodę) - świetnie działa, bez filcu :-)

      Usuń
    3. Wolno w pralce i nie wolno nie ma nic wspólnego z dobrą czy złą marką. Zresztą takich marek nie ma - albo markę lubimy, albo nie.
      A hartowanie wełny brzmi ciekawie :)

      Usuń
  5. Iwonko, pozwolisz, że się lekko przyczepię. Jako małolata była wykorzystywana przez moją mamusię do sprawdzania klasówek z materiałoznawstwa w szkole odzieżowej i do końca życia będę pamiętać podział włókien na: naturalne zwierzęce (białkowe) - wełna, jedwab, naturalne roślinne (celulozowe) - bawełna, len, ramia itp., sztuczne (celulozowe) - wiskoza, bambus i inne wynalazki oraz syntetyczne (wynik przerobu ropy naftowej) czyli akryl, poliamid, stylon i inne dobre jako dodatek, okropne w pojedynkę.
    Pozdrawiam, Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście jest taki podział wśród fachowców, ale wchodząc do sklepu z włóczkami nie musimy zastanawiać się nad tym czy jest to włókno białkowe, czy też roślinne.
      Celuloza właściwie pochodzi z natury i podzia fachowy podziałem, ale dopóki pochodzi z natury jest dla mnie włóknem naturalnym ;) ( Wiem - kula w łeb od fachowców...) - no i w tym przypadku można by powiedzieć, że i akryl jest naturalny skoro robi się go z ropy naftowej, która także pochodzi z natury...
      Nie można tego jednak powiedzieć o akrylu z butelek plastykowych....
      Dlatego zrobiłam ten podział bardziej ludzki i zrozumiały dla laika - zresztą nie tylko ja dzielę tak włóczki : naturalne i plastykowe ( syntetyczne jeśli ktoś woli - syntetyczne )
      Są także dzisiaj włóczki z mleka, z bananów - dla mnie naturalne - chociaż proces ich przygotowania najprawdopodobniej przypomina proces chemiczny...

      Usuń
  6. Kopalnia wiedzy jak widzę także w komentarzach! Nie znam się kompletnie na wełnie! Mało co robię i kupuję taką jaka mi odpowiada kolorystycznie:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też dobry sposób - najlepszy! Kupować to, cos się podoba :)

      Usuń
    2. Nuta robię dokładnie jak Ty jak jakiś kolor wpada mi w oko to kupuję a potem zastanawiam się co z niej zrobię ale musi to być włóczka wieloskładnikowa, bo taka sprawdza się najlepiej i to jest klucz do sukcesu:)

      Usuń
    3. Jak najbardziej, trzeba przede wszstkim kupować włóczkę, która się podoba! :)

      Usuń
  7. ja potwierdzam właściwości wełny izolujące od ciepła latem- testowane na córze, która prawie całe lato przeleżała w wełnianych gatkach i nigdy nie bywała zgrzana

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny post a jeszcze lepsze komentarze. Niezwykle dużo można od Was się dowiedzieć. Podzielam opinię Iwonki. Zbyt dużo serca wkładam w swoją pracę by uprać dzianinę w pralce. Wszystkim, którym podaruję swoje wykonanie pracy, przekazuję informację jak obchodzić się z dzianiną. Wściekam się jak za jakiś czas zobaczę filcowaną, pogniecioną, wyciągniętą, wymiętoloną "jakby psu z gardła wyciągniętą" dzianinę. Często ją ratuję nie zawsze z dobrym skutkiem.Wszystkie dzianiny z każdej włóczki można zniszczyć przez nie właściwe pranie. Bezsporne jest to, że włóczki o składzie wełny z przewagą wełny są trwalsze i rzeczywiście latem chłodzą a zimą grzeją. Nie lubię sztucznych tworzyw ale czasami trzeba i takie stosować gdy występuje proces gryzienia -uczulenia na czystą wełnę. Przy masowej produkcji wełny zawsze występują procesy chemiczne zarówno przy tworzeniu nitki jak i farbowaniu.Często zaglądam do Finextry pisze ona o naturalnych barwnikach co jest niezwykle ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja sobie jeszcze dwa słowa pozwolę w sprawie "uczulenia", bo walczę z tym mitem również we własnej rodzinie. Nie ma ludzi uczulonych na wełnę, istnieją ludzie uczuleni na lanolinę, czyli niedopraną wełnę owczą lub też sierść jakiegokolwiek zwierza (to samo jest z sierścią psa czy kota - nie na sierść jest człowiek uczulony, tylko na ślinę i inne wydzieliny, które osiadają na sierści!) upraną w płynie z lanoliną (ale wtedy i na jedwab uprany w takim płynie, na akryl też, są uczuleni). Nie istnieje coś takiego jak uczulenie na wełnę! Aczkolwiek są też osoby o bardzo wrażliwej skórze (to nie ich wina, ani fanaberia), które wełna "gryzie", więc się drapią, a potem wygląda to jak wyprysk kontaktowy i prosty wniosek: uczulenie! Dla nich są uszlachetniane merynosy (przy włóknie grubości 16 mic są mięciutkie jak jedwab, a tak potraktowane chemią nie mają prawa mieć ani miligrama lanoliny), baby alpaki i kaszmir, mieciutkie jak samo niebo (kozy i alpaki nie wydzielają lanoliny, więc i dla realnie uczulonych na lanolinę są w porządku), ale na pewno nie syntetyki - tego nadwrażliwa skóra nie znosi.

      Usuń
    2. To z tym uczuleniem jest bardzo ciekawe. Ja zawsze mogłam wszystko nosić - od pewnego czasu wełniane szaliki - także merynosy doprawiają mnie o totalną rozpacz wokół szyi. Sweterki mogę nosić, ale nie szaliki..
      Jedyne włókna, które moja szyja toleruje to jedwab i kaszmir...
      Jak to wytłumaczyć?

      Usuń
    3. ja zawsze sprawdzam wełnę, która kupuję - przykładam motek do szyi, jeśli gryzie, szukam dalej takiej która jest przyjemna w dotyku ...

      Usuń
    4. Tak, zdecydowanie trzeba dotykać włóczkę i macać, i przytulać... :)

      Usuń
  9. dziękuję za post i za komentarze:) Bardzo wiele mi to rozjaśniło, bo ja z tych początkujących:) Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Zawsze to miło pomóc - po to właściwie są blogi - by pomóc, rozjaśnić , zainspirwać :)

      Usuń
  10. Witaj Iwonko
    Wdać ciekawy temat , z pozoru niby wszystko się wie ,ale ciekawostki w postach
    się pojawiły .
    Pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo fajnie rzeczywiście, że tyle można od innych się nauczyć :)

      Usuń
  11. Witam i ja :)

    Przywedrowalam tutaj z fb bo widze, ze tu sie bardziej watek rozkreca :)

    Wiem, wiem ... dziwna jestem skoro nie znam podstawowych prawidel w zakupie i doborze wloczki ale zaraz wszystko wytlumacze :)
    Moja przygoda z dzierganiem zaczela sie jakies 30 lat temu i wowczas to tworzylam niezle cudenka na drutach i szydelku dla moich dzieci. Pozniej dzieci podrosly i wloczkowa odziez nie byla juz trendy a krolowal dzins i firmowe bluzy. Rzucilam wszystko w kat i az do tego roku nie bralam drutow czy szydelka do rak. Obecnie przebywam w Norwegii i opiekuje sie jedna z moich wnuczek. mam mnostwo wolnego czasu i tak mnie jakos naszlo zeby wrocic do tego zajecia. jak pomyslalam tak tez i zrobilam. W Norwegii w sklepach, ktore mam pod reka nie ma zbyt duzego wyboru welenek ani kolorystycznie ani tez gatunkowo. Sa specjalne sklepy wprawdzie ale ceny tam sa jak z kosmosu ! Postanowilam sie zaopatrzyc w sklepie internetowym czyli bez mozliwosci namacalnego wgladu w wloczke i musze sie zdac na to co widze w opisie i na obrazku. Ilosc dostepnych wloczek wrecz mnie porazila !!! Mozna oglupiec zanim sie dokona wyboru ! I badz tu madry czlowiecze i dokonaj dobrego wyboru ? Cena wiadomo tez jest istotna :)

    Wnuczkom juz udziergalam male co nieco z dostepnych tutaj wloczek ale teraz chcialam zaszalec i zrobic sobie jakis fajny, gruby, cieply rozpinany sweter odpowiedni na zimne, norweskie warunki. Wymyslilam sobie, ze jak kupie wloczke na druty nr 6 to ta bedzie odpowiednio ciepla ale pewnie nie tym tokiem myslenia powinnam isc :D Kiedys byla tylko wiskoza w sklepach teraz mozna oczoplasow dostac widzac ilosc gatunkow ! Spodobala mi sie bardzo cieniowana wloczka Arno ze sklepu biferno.pl ale koszt takiego sweterka jest porazajacy czyli znowu wrocilam do punktu wyjscia i ... szukam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma praktycznie prawideł w doborach włóczki. Każdy kupuje tę włóczkę, którą lubi i która mu dopowiada. Jeden kieruje się kolorem, inny składem, inny, marką, jeszcze ktoś inny ceną.
      Ale mi się wydaje, że trzeba się zdecydować czy ma być ciepło, czy też tanio...
      Za procesem produkcji wełny stoją ludzie, którzy na wielu etapach wykonują pracę ręczną - a nie maszynową - jak w przypadku włókien syntetycznych - to wymaga czasu. Dlatego wełna naturalna ma prawo być droższa - a my płacąc za nią tyle ile jest warta doceniamy wkład tych ludzi w stworzenie danego motka...
      Poza tym im włóczka grubsza tym jest jej więcej potrzebnej na sweterek, więc sweterek będzie droższy.
      A jeśli uważasz, że Arno z Biferno jest drogie... Hm, przepraszam, ale na pewno nie znajdziesz tego typu włóczki taniej, i na pewno nie w Norwegii.

      Usuń
    2. Wloczka Arno zakupiona :) teraz zaczynam intensywnie myslec nad odpowiednim wzorem ;)

      Usuń
  12. Kopalnia wiedzy, nie dość, że w poście to jeszcze dodatkowo w komentarzach, cudownie, że dziewiarki tak się potrafią wzajemnie uzupełniać.
    Od siebie dodam, że w Niemczech, gdzie mieszkam, zauważyłam wyjątkowo niepokojący objaw lenistwa. Znajomy sklep z dzianiną do maszyn dziewiarskich na konach, który często odwiedzam w asortymencie posiada jedynie mieszanki, zazwyczaj ok 30-10 % włókien syntetycznych z merino. Przetrzepałam kiedyś gigantyczne ilości regałów w poszukiwaniu czegoś miększego na dotyk i wynalazłam, jak się potem okazało ostatnią szpulę magicznie miękko-puchatą, również mieszankę 30% ale jedwabiu z merino. I zapytałam czy sprzedawczyni posiada więcej takich cudowności. Ona na to, że nie, ponieważ musiała je wycofać ze względu na reklamacje i złe opinie klientek. Ja się pytam - jak to? Jedwab miał złe opinie (na dotyk wspaniała dzianina)? A tu się okazało, że kobitki po wydzierganiu masowo zaczęły prać w pralkach i się rozczarowały, bo się filcowało i kurczyło.
    To ja się z tymi moimi dziergadłami cackam, w rękach delikatnie płukam, najlepiej w kosmetykach do pielęgnacji włosów - delikatnie potem odsączam, odciskam, nie wykręcam i cierpliwie czekam na to aż w końcu wyschną, z obawy, że praca moja włożona w udzierg pójdzie na marne i się skurczy lub sfilcuje, a tu babki wrzucają do pralki, pewnie nawet nie na program dla wełen i się potem skarżą sprzedawcy, że to jego wina. I najgorsze w tym jest to, że jak ja potrzebuję wełny z tych bardziej ekskluzywnych, to jej dostać nie mogę, bo sprzedawca ma już złe doświadczenia.
    Nie twierdzę, że syntetyczne włókna są be, lata z nich korzystałam , teraz mam trochę inne oczekiwania od dzianiny i co za tym idzie od jej jakości. Ale nie wyobrażam sobie wrzucania do pralki tego co wydziergam - no może poza skarpetkami. ;)
    Bo przecież ręcznie zdobiona porcelana raczej nie wyląduje w zmywarce, czyż nie? ;)

    Miłej niedzieli życzę i dziękuję za tego posta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też spotkałam się u nas z tym, że w wielu sklepach jest tylko włóczka syntetyczna, bo lepiej schodzi. Ludzie chcą tanio i łatwo, żeby do pralki można było wrzucić...
      Na szczęście jest internet i coraz więcej dziewiarek, które doceniają szlachetne włóczki :) Łatwo i sprawnie można kliknąć sobie do domu cudowne moteczki i przychodzę też bardzo szybko :)

      Usuń
  13. ciekawy artykuł, który dał początek ciekawej dyskusji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie spodziewałam się, że wywoła taką dyskusję, za którą bardzo dziękuję - sama wiele się z niej nauczyłam :)

      Usuń
  14. Dzień dobry:) Wspaniały blog, kopalnia wiedzy o włóczkach, ale przede wszystkim o życiu, niezbyt często bywam na blogach, do własnego też niezbyt się przykładam aby cennego czasu na dzierganie nie tracić ale tu zaglądać będę z pewnością... pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja jestem niemile zdziwiona, ze bawelniany sweterek zmechacil mi sie... i to nie z prania, lecz z noszenia torebki na ramieniu. Torebka jest skórzana. I co z tym fantem zrobic? Póki co, ogolilam w tym miejscu dzianine, taka specjalna golarka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy Autorka bloga lub któraś z Czytelniczek mogłaby polecić wełnę na sweterek dla małego dziecka (do 3 lat), która dobrze znosi pranie ręczne lub w pralce w woreczku?
    Z góry dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie robię dla dzieci i nie znam się na włóczkach nadających się na dziecięce ubranka. O włóczkę najlepiej zapytać w sklepie. Np. w Biferno.pl. Tam dziewczyny się znają na włóczkach i na pewno coś poradzą.
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń

Dziękuję za Twoje odwiedziny i pozostawienie kilku słów.
Pozdrawiam bardzo ciepło ♥

Copyright © 2016 Drutoterapia , Blogger