Dziwna przypadłość drutów skarpetkowych...

Dziwna przypadłość drutów skarpetkowych...

Zanim wspomnę na czym polega dziwna przypadłość drutów skarpetkowych wspomnę o tym, że kolejny odcinek Drutoterapii w odcinkach jest gotowy.

Tak naprawdę to sporo działo się od ostatniego odcinka - głównie skarpetkowo.
Np. to, że właśnie tuż przed chwilką sprułam jedną z pokazywanych w odcinku zielonych skarpetek. Ale obiecuję - nadrobię - słowo harcerza.

Co jest dziwnego z tymi drutami opowiadam na poniższym filmie.
W rolach głównych: druty czerwone - KnitPro Zing oraz druty czarne: KnitPro Karbonz - oba komplety w rozmiarze 2.5 mm.



W odkryciu przypadłości i wystawieniu diagnozy pomogły mi miarki do mierzenia drutów. Dwie różne, by nie było niedomówień.

Jakkolwiek przy tej okazji odkryłam niemniej dziwną przypadłość tych miarek.
Normalnie kryminał!

I jak tu żyć kiedy jest się perfekcjonistką?


Ale co tam - nie będę za dużo mówić. Lepiej zobaczyć na własne oczy na filmie, bo i tak mi nikt nie uwierzy...

Na temat drutów skarpetkowych raczej w drugiej połowie filmu.
A potem sprawdźcie wasze drutki i napiszcie jak jest u was...

Ja znalazłam receptę na nie - trzeba będzie nauczyć się z tym żyć.


Nigdy niekończąca się historia....

Nigdy niekończąca się historia....

Dzierganie to jest taka nigdy niekończąca się historia.
Bo nawet jak skończymy jedne projekt to natychmiast zaczynamy kolejny.
Czasami nawet zaczynamy nie kończąc nawet poprzedniego.

Ja właśnie tak mam.
A do tego mam tak jeszcze, że mam tysiące pomysłów na nowe projekty, na nowe filmy - tutoriale, by pokazać je na YouTube, na nowe kursy i na nowe inne sprawy związane z robieniem na drutach....

I wtedy najczęściej wygląda u mnie tak , jak na poniższym zdjęciu - włóczkowy bałagan - wszystko pozaczynane.
Czyli jednocześnie: testowanie włóczki, nowy projekt np. chusty i nowy kurs. Wszystko się robi jednocześnie, nic się nie kończy - czyli "Never ending story..." (Nigdy niekończąca się historia).


Teraz także się robi, ale zdążyłam nakręcić kolejny odcinek "Drutoterapii", w którym właśnie piszę o moich konkretnych niekończących się historiach.

I właśnie doszłam do wniosku już po nakręceniu filmu, że tego sweterka z włóczki, z której też ma być sukienka na razie nie będzie, ponieważ w pierwszym odcinku mówiłam o innym sweterku, z innej włóczki, o którym przez chwilkę na śmierć zapomniałam.

Ale już o nim wiem i ten będzie na drutach, nie ten, o którym mówię w filmie.

Rano bowiem po spacerze z Eltonem zrobiłam rachunek sumienia (wiosenne słońce mnie do tego nastroiło) i stwierdziłam, że nie dam rady. Czas płynie, a ja za nim nie nadążam. Mam niewymiernie większą ilość pomysłów aniżeli czasu i coś trzeba zredukować.
(Albo oszukać się na chwilkę chociaż, że się zredukowało...).

Póki co zapraszam na kolejny odcinek Drutoterapii.



A kurs skarpetkowy skarpetek dzierganych od palców oczywiście będzie (robi się jak pokazuje poniższe zdjęcie i opowiadam w filmie).
Tego nie redukuję.
Oczywiście w międzyczasie wymyśliłam, że chciałabym zrobić jeszcze jedną parę skarpetek, bo skarpetki przecież szybko się robi... To było wczoraj..

Dzisiaj - po moim rachunku sumienie nie już nie wiem...
Pomocy!

Ko ma na zbyciu czas??? Albo jeszcze jedną parę rąk?



Copyright © 2016 Drutoterapia , Blogger