Everyday Summer Cardi

Everyday Summer Cardi

Ten, kto zagląda na Ravelry wie, że ukończyłam mój Summer Cardi. Był gotowy na krótko przed moim wyjazdem, więc mogłam go zabrać ze sobą.
Jest super miły.
Wydłubany z włóczki: Patons UK, która jest mieszanką z 36% jedwabiu, który daje ten przyjemny dotyk. Trochę jest ciężki, ale za to wie się, że ma się sweter na sobie :)
Teraz wykombinować tylko opis, jakby ktoś chciał taki sweterek:)
Nowe włóczki

Nowe włóczki










Włóczki, w które zaopatrzyłam się na moim urlopie to::
Angorka z Aniluxu: 30% angora, 8% mocher, 12% wełna, 50% akryl - 100 g motek - kupiłam 2 - na szal, kolor fioletowy.
Sonata z Aniluxu: 70% bawełna, 30% wiskoza - 100 g motek - kupiłam 5 - na sweterke? tunikę? albo na coś? Nie wiem na co - w każdym razie w kolorze ekri.
No i Aida z Coats - 100% bawełna w kolorze białym - na firankę.

Aida była trochę droga uważam - 18 zł za 50 g, no ale pani powiedziała, że najlepsza. A ja ponieważ nie ma doświadczenia w niciach na firanki i serwetki zdałam się na jej doświadczenie - w każdym razie jak już wydłubię tę firankę to pewnie będzie najdroższa w moim domu - na cm kwadratowy - i będzie na dodatek wisieć w pralni :)
Znowu w domciu

Znowu w domciu

Na krótko przed moim wyjazdem na urlop byłam na spotkaniu dziergaczek w jednym ze Sztokcholmskich ogrodów, o którym Marie i Gunilla napisały już bardzo dawno.
No ale ja zestresowana jak zwykle przed wyjazdem i pakowaniem nie zajrzałam na blog.
Teraz jestem już w domciu po podróży do Polski. Oczywiście nie obyło się bez dziergania i włóczkowych zakupów, jak i wrzuceniu do walizki pewnego znaleziska, no ale o tym później.
To już nie drutoterapia...

To już nie drutoterapia...

..., ale raczej drutomęczarnia.
Wczoraj po śniadaniu zaczęłam dziergać rękawy do mojego sweterka z myślą o ukończeniu go. Było tak cudownie przyjemnie w słoneczku, że dziergałam, dziergałam i dziergałam, aż zauważyłam, że rękawy wyszły za długie...
Po południu sprułam kawałek i zaczęłam znowu dziergać, siedziałam dość długo w nocy, żeby skończyć - choć jeden.
Jak dzisiaj rano go przyszyłam to ten okazał się... - za krótki..., no i kolory w ogóle razem nie pasowały.
Co zrobiłam? Rzuciłam w kąt na kanapę, bo mi siły odebrało. Po jakimś czasie usiadłam na tę kanapę, pod kupą dziergadła leżał drut, na który usiadłam, i który złamałam...
Wtedy już całkiem miałam dosyć...
Chyba odłożę tę robótkę na kilka dni, mimo, że bardzo, ale to bardzo chciałabym skończyć ten sweterk.
Copyright © 2016 Drutoterapia , Blogger