Moje dzierganie twoends.
Czuć jakbym pisała bardzo dawno - pracowałam dużo, łapałam chyba już resztki lata, smażyłam powidła śliwkowe i dziergałam twoends rękawiczki.
Po tych fioletowo-szarych rękawicach dzierganych techniką twoends zabrałam się za kolejne zielone, miał być opis, ale nie dałam rady - nie wiem za bardzo jak rozwiązać to technicznie, bo taki opis będzie zupełnie inny niż w normalnym dzierganiu...
Nowe wyzwanie.
Ach życie dziergaczki jest pełne wyzwań.
Á propos nazw to mówi się dziergaaczki, hafciarki, szwaczki a jak się nazywa kobieta szydełkująca? Szydełkowaczka?
Witam majowąbabcię i FairyWitch jako nowe obserwatorki:)
Och, te wzorki na tych rękawiczkach....
OdpowiedzUsuńSzydełkowaczki? dlaczego nie :)
nie cierpię zimy ale jak patrze na te cieplutkie rękawiczki to marzy mi się żeby wsunąć w nie dłonie
OdpowiedzUsuńA dziękuję za powitanie :)
OdpowiedzUsuńSuper, ja właśnie muszę sobie coś zrobić na zimę, bo zwariuję. A może właśnie te twoends by mi łapki ogrzały, bo mogę mieć i 3 pary, a i tak jestem z lodu.
Wzorki grahasil sa troche wymagajace, ale rzeczywiscie niezly efekt:)
OdpowiedzUsuńTym rekawiczkom zima rzeczywiscie nie zla i ogrzeja super lapki FairyWitch, bo geste, no i 100% welny, ale zima iwonko moze sobie jeszcze poczekac:)
super łapki! dla mnie rękawiczki to jeszcze ekstremalna szkoła jazdy, ale jakby Twój plan co do opisu się zrealizował to kto wie kto wie... pozdrawiam ;))
OdpowiedzUsuńOch to mi przypomniało, że czas zrobić rękawiczki dla siebie, bo mam zawsze zimne ręce i co roku muszę mieć nowe rękawiczki, bo zawsze je gubię
OdpowiedzUsuńSzydlarka, lub szydlareczka bez wątpienia :) Na rękawiczki mam chrapkę odkąd przeziębiłam sobie nadgarstek przez zepsuty nawiew ciepła (nawiewa zimnem) w samochodzie. A te tu powyżej - śliczne! :)
OdpowiedzUsuń