Moje słoneczka - czyli własne włóczki....
No to efekty przędzenia są - wymalowane, ususzone, naciągnięte, zwinięte w motek.
Najpierw obie razem:
To jest praca moich ostatnich 10 dni. Jestem dumna z siebie, bo jak na pierwsze, to włóczki całkiem niezłe :) Tak mi się przynajmniej wydaje....
Najpierw obie razem:
To jest 100 g mieszanki: BFL czyli wełna Blue Faced Leicester - 70%, 15 % kaszmir i 15 % jedwab. Kaszmir jest super miły a dodatek jedwabiu dodaje włóczce super miękkości. Skręt z dwóch nitek, drutki nr 4 - 4,5, farbowana barwnikiem do jajek w różnych kolorach.
Farbowana była czesanka a wyglądała ona wtedy tak jak w tym wpisie.
Wyszło 119 m i zrobię z tego jakiś mały komin - otulacz, bo metrów za dużo nie ma.
A to jest 100 g British Wensleydale 100% wełny. Skręt z dwóch nitek, drutki nr 4 - 4,5. Wyszły 84 metry i dlatego niebardzo wiem, co z tego zrobić więc poczeka na coś podobnego do połączenia, albo dokręce trochę później i spróbuję zabarwić na podobne kolory.
Dla odmiany od poprzedniej włóczki potrzebowałam trochę weselszych kolorów i uzyskałam je farbując w oranżadzie w proszku.To jest praca moich ostatnich 10 dni. Jestem dumna z siebie, bo jak na pierwsze, to włóczki całkiem niezłe :) Tak mi się przynajmniej wydaje....
Super kolory, ciekawa jestem, czy mają konkretne przeznaczenie? :))
OdpowiedzUsuńDziekuje :) O przeznaczeniu napisałam trochę w tekście :)
UsuńBajka-super-cudo...aż trudno uwierzyć, że na wrzecionie i że to pierwszy raz
OdpowiedzUsuńwpadłam w zachwyt :)
Krystyna
Dziękuję:) No właśnie - pierwszy raz a jednak :)
UsuńŚwietne kolory. Uzycie oranżady w proszku- genialne. Gratuluje
OdpowiedzUsuńIwonko, świetnie sobie poradziłaś. Dopiero pisałaś o zamiarze przędzenia, a tu już takie cudne moteczki pokazujesz. Sprytna jesteś!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Antosiu:) No tak jakoś mi się śpieszyło...
UsuńPostępy naprawdę niezwykłe! to nawet nie postępy - Ty siadasz i od razu umiesz :)Równiutko, elegancko i żadnego oczopląsu, wręcz przeciwnie - miodzio kolory :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) A taka dziwna jestem - może z wrzecionem w ręku się urodziłam tylko nigdy o tym nie wiedziałam ? ;)
UsuńPodziwiam. Widzac, co wyszlo z farbowania czesanki nie myslalam, ze tak ladnie skomponuja sie w uprzedzionej wloczce. Gratuluję nowej umiejętności! nie podejrzewalam, ze to moze byc tak latwe (lub tylko na tak latwe wyglada...)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Łatwe, łatwe - inaczej nie dałabym rady :)
UsuńZgadzam się z Madzią, to nie postępy Ty po prostu umiesz!!Włoczki są fantastyczne, kolor skręt idealne :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :) Wiesz - ja nawet nie wiedziałam, że umiem... Po prostu naoglądałam się dokładnie zanim zaczęłam. No i chyba poza tym po prostu bardzo chciałam.
UsuńPo prostu jesteś samorodny talent!! bo ja się kiedyś też naoglądałam, i nie umiem wrzecionem zakręcić, a Twoje włóczki są w dodatku równiutkie i pięknie skręcone :)
UsuńDziekuje raz jeszcze :)
UsuńOne az takie rowniutkie to nie sa.. - w tej szarej znalazlam dwie straszne nitki! A w tej czerwonej jednego okropnego grubasa! Ale nastepnym razem pojdzie jeszcze lepiej - wiem :) Teraz moim celem jest ukrecenie 2ply na druty 3-3,5 - tak by miec okolo 300 m, by moc z teg cos zrobic...
Tylko gdzie ta moja czesanka? Wolami jedzie z UK chyba...- albo owcami.... ;)
Kochna, jest rewelacyjnie, całkiem równo to mi się nigdy nie udał, myślę że to do końca niemożliwe, ale w tym też jest urok ręcznie przędzionej wełny. A grubość jest ekstra cienka, moje pierwsze nitki miały 6-7 wpi, nadają się na druty nr 6
UsuńOj - i jeszcze jedno nowe slowo: "wpi"... już nawet dowiedzialam sie co to jest ;)
UsuńŚwietnie Ci idzie, serio serio, inwestuj w kołowrotek, chociaż mi było na nim trudniej nauczyć się prząść.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Na razie kołowrotek musi poczekać. Najpierw dojdę do wprawy na wrzecionie a potem może znajdzie się pod strzechą i miejsce na kołowrotek :)
UsuńTWOJE SŁONECZKA SĄ IWONKO PRZEPIĘKNE, JAKIE RÓWNIUTKIE, A KOLORKI SUPER. BARWNIKI DO JAJEK ? CUDOWNIE MALUJĄ. JESTEM ZACHWYCONA ....
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM CIEPLUTKO
Iwono dziękuję za kurs - ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Zrobiłam Twoje mitenki. Z lekką modyfikacją na rękawiczki. Nawet je obfociłam. Muszę tego naprodukować jeszcze trochę bo to bardzo przystępny wzorek. Włóczki cudowne. Czyli jesteś prawie u korzeni. Dalej to już tylko własna hodowla zwierzy wełenkowych.
OdpowiedzUsuńCiesze sie :)
UsuńNie, hodowli baranow nie bedzie :) NAjpierw sie troche zastanwaialam, ale ja nie lubie ani smrodu, ani baraniny :) Te czesc przygotowan pozostawie innym... - w koncu nie moge wszystkich przyjemnosci zabierac;)
Niezłe? fantastyczne! Gratuluję nowej umiejętności.
OdpowiedzUsuńdziekuje :)
UsuńIdziesz jak burza :)
OdpowiedzUsuńdziekuje :)
UsuńAleż pięknie wyszło Ci to połączenie kolorków.
OdpowiedzUsuńDzień dobry - czy to są włóczki zrobione jedynie na wrzecionie? Czy były łączone następnie dwie nitki i przędzone ponownie?
OdpowiedzUsuńTak, są włóczki przędzione tylko na wrzecionie, ale raczej na użytek własny, byłyby bardzo drogie. To trochę trwa. Tak, nitki były łączone ponownie i skręcone razem.
Usuń