Naucz się robić na drutach.

Naucz się robić na drutach.

Wciąż spotykam się z osobami, które chciałyby nauczyć się robić na drutach, ale nie trafiły jeszcze na mój kurs. Chciałyby się nauczyć robić czapki, szaliki, przerabiać oczka w prawo i w lewo, ale nie wiedzą gdzie.

Dlatego przygotowałam krótki film opowiadający czego też można się w tym kursie nauczyć.

Jeśli macie znajomych, którzy marzą o dzierganiu na drutach zaproponujcie im ten kurs.
Kurs jest krótki, darmowy a naprawdę można nauczyć się oczek prawych, lewych, robienia szalika i czapki itd.
I jest to doskonała podstawa do tego, by zacząć próbować potem po swojemu.


Wpisz poniżej swoje imię i adres e-mail a w krótkim czasie otrzymasz pierwszą lekcję. A w międzyczasie możesz iść do babci, koleżanki czy sąsiadki pożyczyć włóczkę i druty.

Przeczytaj opinie na temat kursu tutaj.

Feeling Lana Gatto czyli włóczka idealnych oczek.

Feeling Lana Gatto czyli włóczka idealnych oczek.

Ta włóczka to autentyczny feeling czyli uczucie - uczucie miękkości. Uczucie takiej miękkości jak mało która. Szukasz włóczki przyjemnej w dotyku to jest to niewąpliwie włóczka dla ciebie.

Do tego grubość jej jest idealna moim zdaniem - nie za gruba, nie za cienka - taka na druty 3,5 - 4 mm - rozmiar, który ja najbardziej kocham.

Skład tej włóczki to 70% wełny merino, 20% jedwabiu i 10% kaszmiru.
Wełna merino jest znana ze swojej miękkości i delikatności, a kaszmir dodaje jeszcze więcej tej delikatności i lekkości. A jedwab połysku. Tak, włóczka ma piękny delikatny połsk, który nadaje jej elegancji.

Włóczka ta jest bardzo ładnie i równiutko skręcona a dodatek jedwabiu sprawia, że włóczka jest równiutka i gładka a to daje piękne oczka.
Po prostu oczka dziergają się pięknie z tej włóczki! Są równiutkie i idealne, więc jeśli jesteście trochę początkujące i waszą zmorą są nierówne oczka a chciałybyście wydziergać coś ładnego to złapcie za tę włóczkę - pomoże wam uwierzyć, że też potraficie dziergać ładnymi i równymi oczkami.
Bo to prawda, z niektórych włóczek oczka nigdy równe nie będą i możecie się starać, i kombinować a i tak będą wychodzić koślawe.

Motki tej włóczki są po 50 g i w jednym motku jest 140 m, a można ją kupić TUTAJ w Biferno
Jest to włóczka z rodzaju DK.


Jak ta włóczka zachowuje się po praniu?
Bardzo wskazanie. Oczka po praniu i blokowaniu robią się jeszcze równiejsze i dzianina pięknie się układa. Co prawda nie nosiłam i nie prałam za wiele tej włóczki, ale podejrzewam, że będzię się dobrze nosić i włóczka nie będzie się mechacić. Włóczki tego typu się nie mechacą - zwłaszcza te z dodatkiem jedwabiu.

Ja zrobiłam z tej włóczki czapkę i będę robić jeszcze jedną czapkę i komin, dlatego, że polubiłam bardzo tę włóczkę, oczka z niej są równiutkie i dzianinka piękna, i ciepła. Dlatego bardzo nadaje się na czapki i kominy. Jest ciepła a nie podgryza - a ja jestem wrażliwa na włóczkowe gryzienie.

Czapka, którą zrobiłam z tej włóczki jest poniżej.
Jej wzór jest dostępny tutaj na Raverly.


A więcej włóczek, które lubię i wykorzysuję w moich projektach jest TUTAJ.
Nie będzie klasyka....

Nie będzie klasyka....

Tzn. będzie, ale ten sweter nie będzie klasykiem...
Dlaczego?
Dlatego, że pokomplikowało mi się w głowie, dlatego, że projektantkom zawsze się komplikuje - dlatego powstają ciągle nowe rzeczy, a klasyki przestają być klasykami...

No właśnie pisałam ostatnio o tym, że chciałam odpocząć, zrobić klasyczny sweterek wg wzoru kogoś innego, ale nie znalazłam takiego klasycznego wzoru...
Dlatego, że i innym projektantkom sweterków na pewno się pokomplikowało podczas projektowania tak jak teraz mi...

Przyznaję się - sweterek wychodzi mi za szeroki - albo tak mi się wydaje, ale przez to nasunęły mi się wspomnienia z lat 80-tych (razem z tymi wspomnieniami z zajęć praktyczno-technicznych). Przypomniał mi się inny mój sweterek, potem jeszcze inny, skrzyżowałam je trochę z moim obecnym ściegiem i odstąpiłam od klasyka - czyli klasyka na razie nie będzie...

Będzie za to sweterek z trochę udziwnionymi rękawami...., bo takie jest życie projektantki....
Okazuje się, że skoro klasyk został już kiedyś wymyślony to trzeba go przerobić na coś innego...
No i w myślach już go przerobiłam... Ale zmieniłam tylko troszeczkę...

A póki co, na razie wygląda tak.


Zapowiedź morskiego (nie oka) i dlaczego dziergam znowu po swojemu...

Zapowiedź morskiego (nie oka) i dlaczego dziergam znowu po swojemu...

Ostatnio idzie mi dzierganie jak po grudzie. Przesyciłam się czapkami, niedosyciłam się innymi dziergadłami, dlatego, że od razu nudziły mi się one po ich rozpoczęciu, no i zmęczyło mnie ostatnie pisanie wzorów.

Postanowiłam odpocząć i wydziergać coś tylko dla siebie według wzoru kogoś innego. Zaopatrzyłam się w piękną włóczkę, wybór padł na sweterek - klasyk, przez głowę - z jakimś delikatnym ściegiem.
Wzorów na klasyki powinno być całe mnóstwo, w końcu to klasyk.
A ponieważ miałam też odpocząć - przeliczanie oczek we wzorze w ogóle nie wchodziło w grę.

Wykorzystałam więc Ravelry. Sprawdziłam ile moja włóczka ma ply i zaczęłam szukać.
Jak to robiłam zobacz film poniżej.

Znalazłam, ale nie sweter - znalazłam odpowiedź dlaczego projektuję. Ponieważ nie znalazłam klasyka, którego mogłam zrobić z mojej włóczki. Takiego, jakiego chciałam (bo przecież przeliczanie oczek w ogóle nie wchodziło w grę - w końcu jak odpoczynek, to odpoczynek).

Odpoczynku może nie będzie, ale za to będzie klasyk z delikatnym wzorem.
Nazwałam go na razie morskim - (bynajmniej nie okiem) ze względu na kolor włóczki.


Miałam dużo dzisiaj go dziergać, bom ja chora obecnie (takie tam katary i kaszle) i miałam się kurować przy drutach, ale nakręciłam poniższy film i czasu na dzierganie za wiele nie zostało. (Przepraszam więc za zachrypnięty głos w filmie).

Ale mam nadzieję, że przyda wam się informacja jak szukać wzorów na Ravelry pasujących do waszej włóczki i mam nadzieję, że będziecie mieć więcej szczęścia w znalezieniu tam czegoś pasującego.
A jeśli nie znajdziecie, bo będziecie chcieć wydziergać klasyka w włóczki 4 ply - tak jak ja - to zawsze możecie poczekać aż uporam się z moim. I dopingować mnie do napisania wzoru.

Czyżby na Raverly było nadal za mało wzorów?
Albo to ja jestem wymagająca?
Albo mam zbyt bujną wyobraźnię?
Albo za mało, jednak za mało dla mnie.
Albo po prostu większość kombinuje, a zapomina o klasyczności?
Albo ja taka dziwnie klasyczna jestem? Być może niemodna, staroświecka, klasyczna do granic możliwości?
No nie, zaszaleć ciekawym sweterkiem też potrafię, ale akurat nie teraz. Teraz potrzebny mi jest klasyk.


A więcej porad filmowych o Ravelry jest TUTAJ.
 Jak założyć konto na Ravelry
i co w ogóle tam robić nie znając za bardzo angielskiego.
Nowe markery...

Nowe markery...

Takie małe drobiazgi machnęłam na poprawę humoru.
Za oknem szaro i ciemno, w środku w związku z tym szaro i ciemno a przede mną na biurku papierowy rozgardiasz...
Także sobie przez chwilkę humor poprawiłam i stworzyłam takie nowe cudeńka, żeby to było na co patrzeć w ciągu dnia.
A jak się już uporam z papierzyskami to i podziergam sobie, i powieszę sobie i tu i tam te znaczniki (nawet tam gdzie ich nie potrzeba...)
Byłoby więcej, ale niestety nie mam dobrych kuleczek zaciskowych i ładnych koralików też mi brakuje (pomimo pełnych pudełeczek...)
Także na razie tylko tyle...




Historia pewnej znajomości....

Historia pewnej znajomości....

Dawno, dawno temu kiedy miałam 6 a może już 7 lat zaznajomiłam się z robieniem na drutach. Poprzez wspólną znajomą czyli moją mamę poznałam oczka prawe. Na śmierdzących metalem drutach pończoszniczych przeciągałam tak ciasne oczka, że czasami dłubałam kilka minut w jednym oczku aż wdłubałam w nie drut, palcami narzucałam włóczkę po drugiej stronie i nie pytajcie jak udawało mi się ją przeciągnąć, bo tego dzisiaj nie wiem...
Hmm... - widocznie taki ich charakter..., zawsze potrafiłam uszanować odmienność innych - nawet jeśli za bardzo nie pasowało to z moim charakterem...

Jakkolwiek w tym przypadku po kilkudniowej walce na śmierdzące metalem nieprzyjemne zimne druty z tarczą z pomarszczonej włóczki ze sprutego sweterka wywiesiłam białą flagę...

Wkrótce jednak na tak zwanych zajęciach praktyczno-technicznych mieliśmy zrobić szalik. Ku mojej radości dostałam w prezencie nowe długie druty z czerwonymi kulkami na końcu, też metalowe, ale już tak strasznie nie śmierdziały... A do tego całkiem nową włóczkę w kolorze ciemno-szarym, której składem nikt się nie interesował, bo to było wtedy najmniej ważne...

Na lekcjach obok mnie rósł w zastraszającym tempie - wręcz metrami - szalik w rękach Małgorzaty, A na moich pięknych nowych drutach jakoś rosnąć mu się nie chciało. Wręcz przeciwnie - oczka z niego uciekały, nie chciały się przerabiać, a te które już do tego zmusiłam wychodziły krzywe i nieoswojone...
Nikt mnie wtedy nie pocieszył, że druty Małgorzaty były dwukrotnie grubsze i włóczka też. A na moich trójeczkach nie było mowy by szalik rósł w takim samym tempie. A ja sama mimo iż patrzyłam, nie pojmowałam, że druty mogą być różnej grubości.
W końcu szalik powstał... Co prawda nie można go było zarzucić przez ramię, albo zawiązać, ale do czego w końcu wymyślono agrafki?

Przeraziłam się kiedy po robieniu sałatek, kanapek i galaretek powróciliśmy ponownie do drutów...
Tym razem miała to być czapka... Ciekawe, że nikt nie miał żadnego wzoru, żadnej gazety, nikt nie umiał więcej niż prawe i lewe oczka, i nagle miał wymodzić czapkę...?
Po moim krótkawym szaliku z krzywych oczek, które miały być ściegiem francuskim umarłam - jak ja zrobię czapkę tak z powietrza???

Małgorzata obok machnęła już jedną czapkę, potem jeszcze szalik i narzucała oczka na kolejną. A ja siedziałam nad moimi trójeczkami i nowym (ponownie nowym kłębkiem ciemno niebieskiej włóczki bez wiadomego składu) i modliłam się o jakieś objawienie...

Objawienie skończyło się desperacyjnym narzuceniem 150 oczek na czapkę, bo skąd mogłam wiedzieć, że to za dużo, czy też za mało (150 wydawało mi się wtedy bardzo dobrą liczbą) i strachem przed kolejną lekcją.

Na kolejnej lekcji niektóre czapki się pokończyły, a ja dłubałam pomaluśku moje 150 oczek w tę i z powrotem tworząc krzywego, zwyrodniałego francuza... 150 oczek mieściło się ledwie na moim drucie do czerwonej kulki i wtedy podeszła do mnie Pani Okońska i powiedziała, że chyba ta czapka wychodzi za szeroka... Pomyślałam, że w ogóle o tym nie pomyślałam i kiedy popatrzyłam na pokończone dookoła czapki i zrozumiałam, że ja muszę pruć i zaczynać od początku umarłam po raz kolejny.



Ale ponieważ zaczęła mnie zżerać od środka wykluta nie wiadomo skąd ambicja wykopałam z piwnicy stare "Wykroje i wzory" mojej mamy i zaczęłam studiować zupełnie obcy mi język programowania. Pytałam nawet mamę o tam chodzi, ale usłyszałam: "Ja tego nie rozumiem dziecko kochane"....
No cóż - postanowiłam zrozumieć sama... Nie miałam nikogo kto robił na drutach, kogo mogłabym zapytać, nie miałam You Tuba, Internetu, żadnej książki na temat... - zaczęłam jeszcze raz studiować "Wykroje i wzory", opisy i zdjęcia. Dołożyłam do niebieskiej włóczki trochę białej z odzysku, ze sprutej czapki mamy, wzięłam nitkę podwójnie i w weekend powstała czapka ściegiem gładkim z wrabianymi paskami i prostokątami, a ja urosłam we własnych oczach od razu o kilka metrów wzwyż.
Po jakimś czasie biegało kilka podobnych czapek po szkolnym boisku, a ja nawet nie pomyślałam, że to był mój pierwszy wzór, pierwsza zaprojektowana czapka z sukcesem. (Byłam wtedy w czwartej klasie szkoły podstawowej).
Z niewiedzy, z otchłani i czarnej dziury stworzyłam zupełnie samodzielnie mój mały pierwszy dziewiarski sukces...

Dlaczego piszę o tym wszystkim?
Dlatego by pokazać tym wszystkim, którzy do mnie piszą i pytają, że nie jestem dziewiarskim bogiem, który zawsze wszystko wiedział i umiał. Zaczynałam dokładnie tak samo jak wy. Oczka na drucie były za ciasne, albo za luźne, nagle było ich za mało, albo za dużo, boki były krzywe, całość nieciekawa, ale nigdy się nie poddawałam. Widziałam, że było źle, ale robiłam dalej. Nie podobało mi się, ale dążyłam do tego, żeby następnym razem byłe lepiej. Jeśli czegoś nie umiałam to szukałam najpierw sama odpowiedzi, próbowałam, testowałam...

Dostałam na dniach takie pytanie: "nie daję sobie rady z tymi krzyżowanymi oczkami, wiem, że jest do nich opis, ale druty to dla mnie magia... - może jakiś filmik?"
Albo: " Nie wiem jak zrobić reglan. czy mogłabyś to pokazać?"
Albo: "Jak sobie poradzić z paskami? Czy możesz podpowiedzieć?"

Czy to nie pachnie aby trochę lenistwem i schodzeniem na łatwiznę?
Jeśli druty są magią to oswój się najpierw z nimi, popatrz na nie, potrzymaj je, zacznij od francuza z prawych oczek, który może i wyjdzie ci zwyrodniały, ale następny na pewno będzie lepszy. Nie rzucaj się od razu na głęboką wodę, której nie rozumiesz, i która może się pochłonąć. Miej oczy otwarte i odkrywaj sama błędy. Testuj, próbuj, kombinuj - myśl i jeszcze raz myśl.
Jeśli dostaniesz coś podane na tacy to zapomnisz niedługo, ale jeśli rozwiążesz jakiś mały problem sama to zapamiętasz to do końca życia.
Przygotowanie, nakręcenie dziesięciominutowego filmu, jego obróbka, by wyglądał dobrze, wysłanie na YouTube i opisanie go trwa kilka godzin. Także proszę, popróbuj najpierw sama zanim do mnie napiszesz. Spróbuj nie tylko raz, ale dziesięć razy.

Przy okazji powiem też, że otrzymuję listy od osób, które mówią, że im pomogłam moimi filmami, że się nauczyły, że próbują dalej i że idzie coraz lepiej. Cieszę się bardzo, że mogę pomóc i że daje to dobre efekty. I że są osoby, które prą dziewiarsko do przodu i nigdy się nie poddają.

Ja sama dzisiaj potrafię odkryć zrobiony błąd już w kolejnym rzędzie przy robieniu np. ażurów. Widzę, kiedy oczka się nie zgadzają i dokładnie wiem kiedy coś jest nie tak. Potrafię zobaczyć błąd na zdjęciu nawet jeśli jest to tylko oczko przekręcone. Przez te długie lata nauczyłam się dziergać ze zrozumieniem szukając, kombinując, czytając, testując i obserwując. Nigdy nikogo nie pytałam, bo nie miałam kogo. W pewnym momencie wydawało mi się, że tylko ja robię na drutach a wszystkie inne dziewiarki wymarły jak dinozaury ponieważ klimat się zmienił.
Ty też możesz być w tym samym miejscu co ja, tylko testuj, próbuj i myśl.

Dzisiaj jest łatwiej - jest więcej książek, stron na Internecie, moje porady na YouTube a także kurs "Dziergaj ze zrozumieniem" - bo nie ma nic lepszego niż wiedzieć jak się robi na drutach i dlaczego robi się tak a nie inaczej....



Lana Gatto Camel Hair

Lana Gatto Camel Hair

Ciepła włóczka z ciepłego wielbłąda czyli Lana Gatto Camel Hair.

Kiedy zobaczyłam po raz piewszy tę włóczkę i dojrzałam wystające z niej włoski pomyślałam: "Ten wielbłąd mnie zje".
Mam raczej złe doświadczenie z takimi włóczkami, z których wystają włoski, niby takie cieniutkie i drobniutkie, ale zawsze znajdą okazję, żeby mnie połaskotać...


Ale ten wielbłąd postanowił zostawić mnie w spokoju - wręcz przeciwnie - przytulony okazał się miękki, przyjemny, ciepły i kochany....
Niesamowite, ponieważ zawsze sądziłam, że wielbłądy są gruboskórne i szorstkie.

W tej włóczce wielbłąda jest 40%, a 60% to merino - i ta kombinacja sprawia, że włóczka jest przemiła w dotyku. Firma produkująca włóczkę to Lana Gatto. W motku jest jej 50 g - 125 metrów. A rekomendowane druty to 4-4.5 mm.

Ja zrobiłam z niej czapkę, ale zdecydowanie nadaje się ona przede wszystkim na przemiłe, ciepłe sweterki. Jak przerobię moje zapasy to zrobię sobie zapewne sweterek z tej włóczki i to czerwonej.
Tak, te niteczki są nie tylko w kolorze wielbłąda, ale i w innych przejemnych kolorach także.
A kupiona jest w biferno.pl

Poza tym wyśmienicie układa się ona na drutach i przerabia oczka - po prostu czuć jej miękkość pomiędzy palcami.

A teraz co takiego dzieje się z nią po praniu....?
Nic.
To znaczy nic negatywnego, wreęcz przeciwnie - jest jescze przyjemniejsza w dotyku po praniu i jakby robi się bardziej puszysta - nieznacznie, ale wystarczająco, aby jeszcze bardziej ją polubić.
Oczywiście prałam ręcznie tak jak zaleca producent.

Z włóczki tej powstała czapka Camello (tutaj więcej o czapce) - zrobiona na drutach 3.5 i 4 mm, wyszło na nią 75 g.
Nawet na zdjęciu widać jej miękkość Jej struktura wypełnia warkocze i sprawia przyjemne wrażenie.
W dotyku też jest bardzo miła, więc jeśli ktoś szuka miękkiej i ciepłej włóczki na czapkę, szalik, rękawiczki czy sweterek to bardzo ją polecam...

Jesienne czapkowanie.

Jesienne czapkowanie.

Usz... zdążyłam...
Jeszcze nie spadł śnieg, Jeszcze nie zawiało za mocno jesiennym wiatrem a ja już jestem gotowa z czapkami.
Nie zawsze się to zdaża, że jestem gotowa sezonowo. zazwyczaj jesienią dziergam jescze letnie bluzeczki a wiosną zimowe sweterki i rękawiczki - tym razem pośpieszyłam się...

Oto moje czapki - ukończone. Aż cztery. I do każdej z nich jest opis.
Ciepłe, milutkie, ze wspaniałych włóczek.




I tak:
Czapka szara Arcoso:
Włóczka: Lana Gatto Super Soft, 100% merino, 65 gram, druty 4 i 4.5 mm
Czapka w sumie prosta w wykonaniu z tylko jednym rodzajem elementu warkoczowego.

Czapka wrzosowa River Waves:
Włóczka Lana Gatto Feeling, 70% wełny, 20% jedwabiu, 10% kaszmiru, 55 gram, druty 3,5 i 4 mm
Sporo w niej warkoczy wężczych, szerszych dla tych, co nie mogą żyć bez warkoczy.

Czapka zielona Altea:
Włóczka Hjertegarn Woolcott, mieszanka wełny i bawełny, 50 gram, druty 3 i 3.5 mm
Warkocze w ciekawej kombinacji + minimalna ilość ażurku dla ozdoby.

Czapka niebieska Night dream:
Włóczka Lana Gatto Ottocapi, 100% merino, 75 gram, druty 3 i 3,5 mm
Moja zdecydowana faworyytka, której wzór naszedł mnie kiedyś po przebudzeniu się. Dużo krzyżowanych oczek i przekładania, ale w sumie prosta, po załapaniu o co chodzi w ściegu.

Wszystkie włóczki z Lana Gatto kupione były w Biferno.
Włóczka z zielonej czapki to duńska włóczka, którą polecam jeśli traficie kiedykolwiek na nią.

Wzory czapek są dostępne w języku polskim TUTAJ na Ravelry.
A jeśli nie masz konta PayPal to napisz do mnie na drutoterapia @ o2.pl (bez spacji).
Jeden wzór kosztuje 2.5 euro czyli około 10 zł.
Można też zakupić jednorazowo wszystkie cztery wzory czapek, (a nawet pięć z jeszcze jedną czapką) za 6 euro czyli za około 25 zł.

Wspomnę, że modelka to moja córka Sara :)
Copyright © 2016 Drutoterapia , Blogger